niedziela, 26 października 2014

Ciasta i ciasteczka - to co kocham.

Witam. Wiem, że długo nic nie pisałam, ale nie było weny. Dziś jednak chce się podzielić jednym z moich hobby: PIECZENIEM. Ciastko i ciasteczka są moim sposobem na dni kiedy nie ma w domu nic słodkiego a ty masz ochotę na pyszności.
Zaczęło się to gdy wróciłam z Anglii i brakowało mi okropnie tych wspaniałych muffin z drobinkami czekolady lub z jagodami w środku. W tydzień po powrocie zaopatrzyłam się w 2 formy do pieczenia muffin i wygrzebałam przepis. Okazało się że te muffiny wyszły nawet lepsze niż w Londynie. Piekłam je przynajmniej raz w miesiącu. Ale ile można jeść jedno i to samo? Więc a tych samych foremkach zaczęłam robić magdalenki, są proste w przygotowaniu i nie mają trudnych do zdobycia składników. Później, pomyślałam, że jeżeli to co robię jest dobre to trzeba poszukać czegoś nowego i wypróbować. Tak to się potoczyło dalej. Teraz moje wypieki są sławne prawie w całej szkole i gdy upiekę coś w domu od razu daję zdj na facebooka, później niestety wszyscy narzekają czemu nie przynoszę do szkoły. Wczoraj zaczęłam robić domowe pain au chocolat. Czyli bułeczki z ciasta francuskiego z czekoladą. Nie idę na łatwiznę i robię domowe ciasto francuskie (nie kupione w biedronce) i powiem wam że zajmuje to spooooooro czasu. Mam nadzieje że będzie tego warte.
Co mnie okropnie zaskoczyło to ciasto. Jest z drożdżami, a chyba każdy kto był kiedyś w kuchni wie, że ciasto rośnie w cieple. W przepisie jedna było, żeby włożyć je do lodówki. Po 2 h otworzyłam lodówkę i widzę, że ciasto zwiększyło objętość! Dziś rano już prawie samo wychodziło z lodówki!
Więc dzień dzisiejszy poświęcę składaniu, wałkowaniu i pieczeniu. Zajmie to na pewno parę godzin wiec idę zacząć już teraz. A tu daję kilka zdjęć moich wypieków,


niedziela, 19 października 2014

Warsztaty fitness

Dzień dobry. Każdy chciałby pięknie wyglądać bez większego wysiłku, by dobrze prezentować się w sukience lub na plaży. Niestety niewiele jest takich osób, które są naturalnie chude i mogą jeść co chcą i nie ruszać się więcej niż spacer do sklepu. Ja oczywiście też nie posiadam tego "błogosławieństwa" jakim jest nie-tycie, więc co najmniej 2 razy w tygodniu ćwiczę. Dodatkowo w ostatnią sobotę (tj. wczoraj) odbyły się WARSZTATY FITNESS. Oczywiście wzięłam w nich udział, a że odbywały się na sali gimnastycznej mojej szkoły i organizowane były przez moją nauczycielkę więc trzeba było pomóc w przygotowaniu sali, stepów, piłek, ciężarków i tym podobnych.
Nikt nie lubi wstawać i iść na 8 rano do szkoły w sobotę ale jak mus to mus. Więc o 10 zaczęły się zajęcia i było ostro.

                     

Od początku: mocna rozgrzewka i układy na stepie. Jako że mieliśmy wspaniałych prowadzących to wspaniale się zmęczyłyśmy. Była zumba, pilates, taniec, streczing i ćwiczenia relaksujące. Skończyliśmy o 16 losowaniem nagród (karnety na dowolne zajęcia fitness). Wygrałam wejście dla 2 osób! (yeyeye)

Gdy wróciłam do domu wszystkie mięśnie bolały niemiłosiernie, miałam ochotę ryć ziemię twarzą.
Wróciłam do domu, wyprałam się, wysuszyłam i ubrałam ale nie jestem gotowa do użytku. Mięśnie wciąż są wyczerpane ale przynajmniej da się chodzić, jeszcze tylko trzeba popracować nad podnoszeniem nóg powyżej poziom ramienia.
Na tym koniec. Życzę dobrej nocy i nie zapominajcie, że przy dużym wysiłku trzeba dużo pić!
Ja ciągle mam z tym problemy :P


~L.

sobota, 11 października 2014

Gra o Tron - fenomen fantastyki w ostatnich latach.

Witam serdecznie. Wiem, że długo mnie tu ostatnio nie było ale 8 dni na wycieczce i sprawdziany, notatki które trzeba nadrobić i oczywiście odpoczynek był bardziej niż wskazany. Jednak dziś chce powiedzieć o czymś całkowicie innym. Nie martwcie się zdjęcia z Barcelony na pewno znajdą się w następnym poście.

Tak wiec, "Gra o Tron" Georga R.R. Martina. Sądzę, że nie wiele jest takich szaraków którzy o niej nie słyszeli. Jest kolejna wielką serią fantastyki, taką jak Harry Potter, czy nawet Zmierzch (można to

lubić lub nie ale było wiele szumu wokół opowieści o błyszczących wampirach i powstała swego rodzaju "zmierzchomania"). Gra o tron ma w sobie wiele: miłość, przyjaźń, honor, zdrady, tajemnice i to co kochamy najbardziej NIEKOŃCZĄCE SIĘ ZWROTY AKCJI o których nawet największy znawca nie był w stanie pomyśleć. Wiele rzeczy jest tajemnicą przez kilka tomów i to nas przyciąga. Chcemy w końcu dowiedzieć się kto zabił króla (tego czy innego), jak potoczy się życie Johna Snowa, czy rodzina Starków wreszcie zazna spokoju?

Przy moim bardzo ograniczony czasie na czytanie (czytaj: klasa maturalna) jestem właśnie w końcówce 2 tomu "Starcie Królów", chociaż znam spojlery z każdej książki, a serial i aktorzy nadali temu kształt to i tak wszystko zaskakuje i każda kolejna strona jest dla mnie jak powietrze którym muszę oddychać i to uwielbiam.

Kilka dobrych, długich miesięcy czekałam na książę która mnie porwie i nie będę mogła jej odstawić. Nareszcie po kilku zaczętych i nie skończonych pisadłach doczekałam się! Jestem z tego bardziej niż zadowolona. Niestety czasu na czytanie i oglądanie serialu jest niewiele więc skończę pewnie dopiero po maturze ale do tego czasu postaram się pochłonąć jak najwięcej.
Starałam się nie ująć tu żadnego spojlera, więc jeżeli czekaliście na jakieś nowinki to przepraszam za ogólnikowe pisanie. Na tym skończę i do usłyszenia wkrótce.

~L.